Szwecja

  • Post author:
  • Post category:Bez kategorii

Szwecja. W pogoni za cietrzewiem i głuszcem..

       Jak zdążycie się zorientować po jakimś czasie spędzonym na naszym blogu, fotografia przyrodnicza to oprócz podróżowania moja największa życiowa pasja. Można powiedzieć nawet, że każda fotografia, bo z aparatem nie rozstaję się od ponad 20 lat i w między czasie zdążyłem nią zarazić również Gosię, która radzi sobie fantastycznie i cały czas czuję fotograficzny oddech na plecach 🙂 Czyżby uczeń przerósł mistrza 😉

     Przez te kilka lat stworzyliśmy wspólną fotograficzną firmę www.dobkowscy.com i sprawia nam to wiele frajdy gdy możemy dać trochę radości naszym Klientom w postaci zdjęć.  Ja spełniam się w reportażu ślubnym, a Gosia czuje się jak ryba w wodzie podczas sesji ciążowych, dziecięcych, rodzinnych…

     Ale wróćmy do tematu przyrodniczego. Raz na jakiś czas zdarza się, że zaszywam się głęboko w dziczy (w Polsce jest to dość trudne z powodu zagęszczenia ludności), ale są miejsca na świecie gdzie na prawdę można to zrobić. Jedną z takich wypraw był wyjazd do Szwecji z fejsbukowo zaprzyjaźnionym kolegą. Pewnie na wielu z Was szalonym pomysłem wydaje się jechanie ponad 2200km autem + 36 godzin przeprawy promowej żeby sfotografować jakiegoś ptaka z dopiero co poznaną osobą, ale tak na prawdę nikt z nas o tym wtedy nie myślał. Jest szansa to trzeba łapać i czerpać z tego radość.  To też test dla mnie, który mam nadzieję zdałem przynajmniej na 3+ 🙂

Jedno ze zdjęć z tej wyprawy zostało zdjęciem miesiąca w konkursie organizowanym przez Lasy Państwowe więc nie było tak źle 🙂

Szwecja to kraj, który z jednej strony zachwyca, a z drugiej pozornie wydaje się bardzo nudny i monotonny.

     Sztokholm gdzie dopłynęliśmy promem wydawał się zabiegany i pełen warszawskiego gwaru. Nie pasował zupełnie klimatem do dzikiej i Szwecji, którą chcieliśmy zobaczyć.  Spędziliśmy tam na szczęści tylko chwilę, bo to zdecydowanie nie był cel tej wyprawy.

     Jadąc do zamierzonego celu, którym była Laponia mijaliśmy przez kolejne setki kilometrów lasy na przemian z jeziorami i co jakiś czas małe i trochę większe miejscowości. Im dalej na północ tym tej cywilizacji było coraz mniej. O to w sumie przecież Nam chodziło.
Dla fotografa przyrody i człowieka lubiącego spokój i ciszę to raj. Spędzając po kilkadziesiąt godzin samotnie w namiocie w środku szwedzkiej tajgi doznałem zjawiska,którego w Polsce nie doświadczyłem nigdy. Wiosną w środku lasu jest tak cicho, że piszczy w uszach. Zaburza je jedynie przejście w oddali łosia łamiącego kopytami lód czy poranne tokowisko głuszców i cietrzewi – spektakl który zostanie w mojej głowie na dłuuuugo.

     Spotkaliśmy po drodze kilka fantastycznych osób, dzięki którym mogliśmy poznać Szwecję bardziej od kuchni. Ich gościnność i bez interesowana pomoc odnowiła wiarę w ludzi 🙂

     Z kolegą Darkiem dzieliliśmy trudy całej nierównej walki z przyrodą i w sumie nierównej walki ze sobą. Przecież tak na prawdę poznaliśmy się wsiadając na prom w Gdyni. Miłość do przyrody łączy ludzi i to była na prawdę fantastyczna przygoda. Wiedziałem, że znajdziemy wspólny temat, bo o przyrodzie i swoich przygodach przegadaliśmy niezliczone godziny. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będziemy dzielić trudy wspólnej wyprawy.