Orla Perć

Orla Perć

Znakowany i najdłuższy graniowy szlak Tatr. Prowadzi od przełęczy Zawrat do przełęczy Krzyżne.

Uważany za najtrudniejszy turystyczny szlak Tatr Wysokich.

📍Nasza trasa :
Schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej 1500 m
Czarny Staw Gąsienicowy 1624 m
Zawrat 2159 m
Mały Kozi Wierch 2228 m
Kozi Wierch 2291 m
Zadni Granat 2240 m
Pośredni Granat 2234 m
Skrajny Granat 2225 m
Krzyżne 2112 m
Schronisko Murowaniec
 
📍Szacunkowy czas przejścia 10 godzin. Jeśli nie śpicie w schronisku trzeba doliczyć jeszcze czas na zejście. My rozpoczynaliśmy wejście z Brzezin.
Gdy w lipcu pojechaliśmy w Tatry na 4 dni głównym celem był właśnie najtrudniejszy tatrzański szlak. Pomimo naszego uporu góry dały nam wtedy lekcję pokory. Przejście szlaku w deszczu, mgle, temperaturze kilku stopni nie było dobrym pomysłem, ale o tym w innym wpisie.
Skończyło się wejściem na Rysy. Plan został wykonany połowicznie.
Teraz gdy pojawiło się okno pogodowe ruszyliśmy znowu. Plan dość szalony. Wyruszamy o 10 w niedzielę by za 6,5 godziny zameldować się na bezpłatnym parkingu w okolicy Murzasichla. Ruszamy do schroniska Murowaniec na nocleg. Trasę szacowaną na 2.15g pokonujemy w 1g18m. Jest czas na obiad, piwko i chwilę relaksu. Wstajemy o 3.30. Ze schroniska wychodzimy o 4.30. Ruszamy szybko na Zawrat skąd rozpoczniemy naszą docelową wędrówkę. Gdy dochodzimy do Czarnego stawu wiemy, że nie mamy czasu na odpoczynek po drodze i jeśli chcemy być na wschodzie na górze musimy  wchodzimy bez żadnej przerwy w równym tempie.
Robię szybko kilka zdjęć i ruszamy.
 

Kilka minut po 6 jesteśmy na przełęczy. Dziś pierwsi podziwiamy jakie cuda potrafi robić gra światła na szczytach Tatr.

Poniedziałkowa pogoda nie zawodzi. Piękne widoki i samotność w górach dają nam poczucie spełnienia i już na starcie czujemy, że góry dziś są nasze. Zrobimy całą Orlą Perć. To musi się dziś udać. Z drugiej strony nie narzucamy na sobie presji, że za wszelką cenę. Zrobimy, nie zrobimy i tak będzie cudownie! Z biegiem czasu doganiają nas osoby, które wymijaliśmy wchodząc na Zawrat. Wschód na szczycie był naszym pierwszym celem. Trzeba było się sprężać.

Dużo czasu poświęcamy na zdjęcia, gapienia się na krajobrazy i pogawędki z napotykanymi na szlaku ludźmi. Tu na górze można dogadać się z każdym. Każdy czuje to coś i każdy zerwał się o 2,3 czy 4 rano żeby tu być i zawalczyć z górami mimo lęku, wysiłku i trudności trasy.
Trasę Zawrat-Kozi Wierch znaliśmy doskonałe. Odcinek uważany za najtrudniejszy. Potem Kozi Wierch-Granaty. Tutaj łatwiej choć pokonując Żleb Kulczyńskiego trzeba być skupionym i ostrożnym. Śliskie strome zejście bez dodatkowych zabezpieczeń. Potem kominek i już na górze.
Granaty-Przełęcz Krzyżne. To na prawdę długi i bardzo wymagający odcinek trasy. Czy łatwiejszy od wejścia na Kozi? Chyba nie. Byliśmy już kilka dobrych godzin na nogach i tutaj wrażenia trudności mogły być spotęgowane zmęczeniem i euforią, że to już prawie koniec. Jednak trzeba się skupić i bezpiecznie dojść do przełęczy.
Nie zapominajcie, że dojście do przełęczy Krzyżne to wcale nie koniec trasy. Trzeba jeszcze schodzić kilka godzin do Murowańca lub „Piątki”. My schodzimy do naszego schroniska. Odbieramy rzeczy z depozytu, jemy obiad. Noclegu na tę noc nie udaje się już szczęśliwie zarezerwować więc wracamy do samochodu. Jest już prawie ciemno.
Ruszmy do domu. Przed nami 6-7 godzin jazdy. W połowie trasy nie daję rady i śpimy gdzieś na parkingu kilka godzin. Dojeżdżamy szczęśliwie do domu. Jest wtorek rano. Przygoda się kończy, ale jesteśmy szczęśliwi, że w końcu się udało 🙂
Pamiętajcie, że przejście szlaku wymaga dobrej kondycji, odporności na dużą ekspozycję, doświadczenia górskiego, uwagi i koncentracji. Nagrodą są piękne widoki, niesamowite przeżycia i atmosfera na szlaku.
Warto było tak długo czekać, że spełnić to marzenie! 💪

Dodaj komentarz